Znowu ta sama miejscówka. Sporo grzybiarzy i sporo grzybków, choć już nie tyle, co ostatnio. Skład gatunkowy tego, co wylądowało w koszyku, ten sam, choć pierwszy raz na nizinach znalazłam lakówkę ametystową i po raz pierwszy ją jadłam. Ciekawe spostrzeżenie: grzyby chyba smakują kolorami, tj. lakówka smakuje podobnie do gąsówki fioletowawej, czyli wybornie :)