Ten rok dla grzybiarzy na Śląsku jest chyba wyjątkowy. Po wpisach widać, że wielu z nas spełniało swoje "grzybowe szczęście" urzeczywistniając swoje grzybobraniowe marzenia. Dzisiaj - chyba już pod koniec sezonu, (mimo że na grzyby chodzę przez cały rok), doznałem takiego uczucia. Lawinowego podwyższenia endorfin. Udało mi się znaleźć 64 sztuki
czarcich jaj w dwóch miejscówkach. Las mieszany ale w skupiskach świerka. Kilka cieplejszych dni i nocy odkryło owocniki drzemiące w grubej, próchniczej ściółce.
Sromotnik smrodliwy phallus impudicus jest bardzo cenionym grzybem w tradycyjnej medycynie wschodu, od Ukrainy po wyspy Japonii. Moje znalezisko wystarczyło aby zalać go 8 litrami alkoholu. Połowę zalałem wódką 40% - taka nalewka ma ciemniejszy kolor i orzechowy smak, drugą połowę jaj domowym spirytusem 96% - jako bazę do nalewki kompletnej wodno-alkoholowej.
Kolejne moje marzenie o pełnych koszykach
rydzów, może i chyba będzie musiało poczekać do kolejnego sezonu.