Bardzo udane grzybobranie, choć trzeba przyznać, że pełnia robi swoje... Połowa grzybków została w lesie, bo robak wszechobecny. Niemniej jednak, udało się bardzo dużo zabrać ze sobą 😉 W lesie przewaga
podgrzybków, bardzo dużo młodzików do marynaty i tu było najbardziej szkoda tych robaczywych. Oprócz tego wszelkiej maści
koźlarze i
maślaki (te zdrowe) To co jeszcze bardzo boli, to masowa wycinka... miejscami las nie do rozpoznania. Przykro mi szczególnie dlatego, że moja miejscówka na
siedzunie już nie istnieje 😞 Parę
prawdziwków wpadło do koszyczka, chociaż ich czas tu już przeminął.