Wracając ze Szczecina miałam zatrzymać się na chociwelce i poszwedać się trochę po lesie, ale odeszła mi ochota na widok wytapetowanych samochodami poboczy i grzybiarzy lekko wymachującymi wiaderkami. Postój urządziłam sobie w lesie mieszanym, również schodzonym, ale bez takich tłumów jak tam. Mimo popołudnia udało się jeszcze coś wyszperać. Las mieszany, więc mix grzybowy. I tak: 4 młodziutkie
koźlarze babka, garść
kurek, 2
podgrzybki, sporo złotoporych (w tym roku wyjątkowo mało zaczerwione), kilkanaście
maślaków, 7
mleczajów rydzów i (hip, hip hurra) 6 pięknych, młodych
prawdziwków.
W lesie zostały
kanie w różnym stadium rozwoju (na razie przesyt). W tym roku szalony wysyp
muchomorów czerwonych, piękny widok!