I po balu Panno Lalu. Zmiana turnusu, grzyby wyjechały, przyjechały kleszcze 😱🥶😱 Po wczorajszych ulewach w lesie cudownie mokro, nawet za mokro bo przy chodzeniu buty "mlaskały" 😁 wszystko mokre do ud, a w butach małe stawiki, już się bałam że żabę przyniosę 😅😁 Przeszłyśmy z 7 km i okazało się, że dwa dni z temperaturą powyżej 40 stopni skutecznie zahamowały całe grzybowe życie.
Co więcej las to dzisiaj oddział geriatryczny jeśli chodzi o
prawdziwki: duże z bogatym życiem wewnętrznym (wiem Guciu że to ważniejsze 😁 ), niektóre stojące tylko siłą woli. Średnie popękane jak rozgwiazdy. Na 20 znalezionych, zdrowych zero, zostały dwie wycinanki łowickie 😅
Ceglaki zdrowe (4) ale też w odwrocie a wygląd wyjątkowo nieatlasowy 😱 Poza tym cztery
maślaki, jeden
podgrzybek brunatny i jeden
zajączek, jeden
koźlarz czerwony i dwa bruzdkowane... aaa i jedna
kurka 😅 nadal bez jajecznicy 😁
Czas przerzucić się na jeżyny bo dojrzewają ekspresowo 🌞🙂
Teraz mniej przyjemnie, strzyżaków zero, a kleszczy tyle nie miałam od kilkunastu lat 😠😱🥶 Deet 50% a i tak mendy były na ubraniu, a jeden spacerował po nodze po rozebraniu. Brrrrr
Za mokro to i deet zmywał się momentalnie z mokrego ubrania ☹️
W tym tygodniu ma być w miarę normalnie około 25-27 stopni to zobaczymy czy turnus zatęskni i wróci 🙂 czy trzeba będzie przejść na dietę owocową lub winną 😅 jak kto lubi 🙂
Idźcie w las póki czas 🙂 Bo las o poranku niezmiennie zachwyca 😍