Dobra. Udało się trochę obrobić i wyskoczyć na krótki weekend do Zawoi. Las jodłowy, ten uczęszczany, ale tym razem zupełnie private. Przy wejściu było słychać piłę, ale na szczęście okazało się że to tylko zbieranie chrustu. W końcu wolno, a nawet trzeba 😝 Grzybobranie okazało się tym z najwyższej półki. 115
prawdziwków, 28
ceglaków ale te przestałem zbierać po około 45 minutach. Kilkanaście żółtych
maślaków, kilka
podgrzybków i jedna
kurka 😆. Po trzech godzinach odpuściłem bo logistycznie nie dałem rady. Ale czad. Tylko że po tym wszystkim muszę przejść przez szczyt by wrócić do domu 🥴