Cześć Wam. Dzisiaj istne wariactwo. Samochód zakopałem, ściąłem opuszek kciuka i to fest. Zrobiłem prowizoryczny opatrunek z papieru toaletowego i worka na śmieci, ale za dużo to nie dało. Całe grzybobranie leciało z kciuka. Kamera odmówiła posłuszeństwa i nagrywała sam dźwięk bez obrazu. Jak w piątek trzynastego chociaż ja w takie rzeczy nie wierzę. Pomimo tego - TAK - MAM, 4 borowiczki ustrzelone, 30
koźlarzy grabowych,
kurki,
maślaki. Byłoby tego więcej ale po 1,5 H poddałem się bo nie było to przyjemne zbieranie. No cóż i tak czasem bywa. PS Zabierajcie ze sobą zawsze jakiś plasterek,
opatrunek. Warto przejrzeć apteczkę - w mojej tych rzeczy brakowało. Jak to mówią - Polak mądry po szkodzie.