Gorąco się już niestety z rana zrobiło. A więc na wycieczkę teren mocno zacieniony, możliwie chłodny, czyli lasy mieszane. Udało się i na tym mocno już przesuszonym podłożu coś z borowych wypatrzyć. Nawet nie trzeba się było zbyt mocno wysilać. Rosły z daleka widoczne- dosłownie jak na dłoni. Znalazłam 4 dorodne
borowiki i 1
koźlak dzisiaj, a jeden wczoraj..............
Jak z rana się do lasu ubrać- najlepiej byłoby w strój kąpielowy, ale to las i jak najwięcej potrzeba było schować. Tak, że spacer w pięknym cieniu, ale nad koronami i między nimi słońce gdzie mogło tam sobie zaglądało. Niebo bez jednej chmurki i oczywiście już gorąco. Szłam po tych już całkowicie przesuszonych ścieżkach wyjątkowo leniwie. Prawdą jest, że wzrok ku podłożu skierowany. Gorąco- ze ścieżek wygodnych w krzaczory i między drzewa skręcać się mi za bardzo nie chciało. Mogła bym tak przed siebie po prostu spacerować. Ptactwo coś tam do siebie świergoliło, było pod rozłożystymi koronami bardzo miło. Do czasu sielanka sobie trwała, aż gdzieś z daleka olbrzyma między krzakami dojrzałam. A więc jednak skręcić wypadało. Radość wielka- myślałam sobie, że przy takim gorącu one za bardzo na wzrost się nie kwapią, a tu taka niespodzianka. Nieopodal, skrzętnie- między następnymi krzakami - jest i drugi- wielki jak talerz. Pochodziłam i po obwodzie i w kółeczko, ale niczego więcej się nie dopatrzyłam. Dalej na skraju zwału dębowych liści mniejszy, ale piękny okaz wypatrzyłam. Ten wart był dłuższej chwili. Jeszcze w okolicy natrafił się jeden- taki ze średniaków. Obeszłam dość dokładnie teren, ale cóż zrobić- te wyrosły i na tym był koniec. Radość i tak wielka mnie rozpierała. Niedaleko, koło rosnącej samotnie brzózki- piękny młodziutki koźlaczek. Dodatkowo- między tymi dębowymi liśćmi garść
kurek mi się trafiła. Wczoraj też znalazłam dwa piękne
koźlaki. Jednemu na foto udało się zabłysnąć, a o drugim z foto zapomniałam. Ja w lesie tak bardzo jestem lasem, pięknem jego zajęta, że foto, niestety robię tak od święta. Wiadomo jak trafi się
borowik, to sobie o kolejnych czynnościach przypomnę. Spacer piękny, taki bardzo spokojny, taki sam dla siebie, napawałam się nim tak do głębi. Czekam jeszcze na choć malutkie ochłodzenie, deszcz, i tak naprawdę do szczęścia oprócz
borowików i
koźlarzy- których zbieranie po prostu kocham- nic więcej mi już nie potrzeba- serdeczności z nizin :)