W sobotę lasy mi wokoło podlało, i dzisiaj dylemat- gdzie jechać? Znana mi i lubiana buczyno- dębina, jakieś inne mieszane czy może w te mniej odwiedzane. Padło na sosny pięknie i wdzięcznie rosnące. W tym sezonie- sprawdzałam- ani jeden grzybek w nich się nie pojawił. Przekorna jestem- lasom zawsze daję szansę. Dzisiaj w tę właśnie stronę mnie ściągało. A tam- są- nazbierałam 9
borowików i jednego
koźlarza. Radocha na maxa- bo nie były nafaszerowane. Byłam pierwsza w tym leśnym wyścigu zbrojeń............
Pogoda cudowna- ni to chłodno ni to ciepło. Można było wyruszyć prawie roznegliżowanym. Słoneczko między sosnami a to sobie wyglądało, a to w większości co innego do roboty miało i się za chmurkami chowało. Spacer, las, powietrze, lekki wiaterek i ja. Bez kosza, bo i na co on, jak do tej pory w tym lesie nic jeszcze z grzybowych nie urosło. Nawet z blaszkowcami kłopot. Przed wejściem, na poboczach, po rowach wypatrzonych 9
pieczarek- te zostawiłam i nawet foto im nie zrobiłam. Ja tam się szykuję na grubego zwierza. Tych akurat nie spotkałam, ale na początku mojego spaceru, wśród szyszek, coś uwagę mą zwróciło. Jest- nóżka twarda- można na kolanka, pooglądać i zaryzykować. Piękny
Borowik Pierwszy w tym lesie tego sezonu. Zanim całkowicie zgłupiałam- myślę- one rosną parami- i tu rację miałam. Dwa kroki dalej- następny. Teraz to już nie dróżki, lecz znane mi z
borowików miejscówki. Potężna sosna, zawalona szyszkami i innymi gałązkami, a przy niej następny- jak namalowany. Zebrany i dalszy ciąga lasu w obroty biorę. Górka, krzaki, a koło nich, a właściwie i ich epicentrum następny
Borowik- pięknie już wybarwiony. Aby je uwiecznić ściółkę lekko odchylam i okazuje się, że to leśne podłoże nie aż tak wysuszone jak na pierwszy rzut oka wygląda- tam jest wilgotno. Jak jest wilgoć to i jest nadzieja. Powędrowałam dalej- już między sosnami, ale w kierunku brzózek- jest jeden jedyny zakamuflowany w zieleni -
koźlak. Tak się po lesie wałęsając dozbierałam do sztuk 10. Dobra nasza- nie wiadomo jak długo ten cudowny leśny klimat się utrzyma- ale ja już taka jestem, że żyję chwilą. Ta chwila może w nieskończoność trwać. Spacer rewelacja, grzyby są i to te z najwyższej półki, a jutro co będzie - pewnie znowu las, a który - tego naprawdę jeszcze nie wiem. Serdeczności z nizin :)