Miałam nie wstawiać dziś doniesienia, bo i pisać nie ma o czym ( pod względem grzybowym oczywiście)... Ściółka pięknie nasączona, liście w końcu nie szeleszczą, tylko pięknie układają się pod butami... Gra świateł, dyskretny śpiew ptaków i zapach, ten jedyny, po deszczu - gdy przysiąc mogę - czuję grzyby... Choć ich nie ma... I nie wiadomo czy będą... Choć place grzybni mówią: za chwilę zacznie się kręcić... I tu się człowiek może srodze zawieść... Bo gdzie te grzyby będą rosły... Ja chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tych widoków...