Ale miałem farta, poszczęściło mi się dzisiaj niczym ślepemu koniowi na Wielkiej Pardubickiej. Ale może zacznę od początku. Pojechałem najpierw do Konopisk. Godzina szperania po jednej stronie i lipa. Zmiana kierunku na las z drugiej strony i kicha. Miałem już wracać do domu, ale coś mnie natchnęło by jeszcze spróbować w Bystrzanowicach. Początek nie był zachęcają, dopiero jak wszedłem w krzaczory to z wrażenia aż mnie zatkało. A zaczęło się tak niewinnie.
IMG_20220716_114020_580. jpg