Korzystając z wolnego dnia i nakręcony bazyliowym prawdziwkiem ubrałem się ciepło, wziąłem torbę na śmieci i wybrawszy do odwiedzenia dwie miejscówki ruszyłem zdobywać sławę. Las szybko sprowadził mnie do parteru, pokazując mi miejsce w szeregu. Pierwszy był
ceglaś paskudny jak trędowaty, zaraz potem
prawdziwek jeszcze paskudniejszy. Na siłę mógłbym je zabrać i zrobić jakiś sosik, ale zostawiłem, las będzie miał z nich większy pożytek. Cóż, Piękna Brazylia = piękny
prawdziwek, Brzydki Mi_1 = brzydki
prawdziwek. Dobrze chociaż, że za starszy wiek dostałem dwa grzyby. Reszta relacji niżej.
Śmieci niewiele, przysypane liśćmi. Do drugiej miejscówki musiałem się kulać przez cały powiat, ale nie żałuję, bo widziałem tysiące gęsi pasących się na polu po kukurydzy. Szkoda, że nie było jak stanąć i zrobić zdjęcia. Na miejscu rżnięcie lasu i stosy śmieci, załamało mnie. Idioci wjeżdżają w las i wysypują. Napełniłem torbę, zostawiając 99,9% śmieci w lesie. Przy okazji namierzyłem stadko żółtych
kolczaków, co mnie bardzo ucieszyło, bo potwierdziło moje wcześniejsze obserwacje, menu w tym lesie się rozszerza.