A już miałem dać spokój z grzybami, ale siła wyższa. Spędziłem ostatnie 2,5 tygodnia na kwarantannie w domu i musiałem pojechać do lasu żeby pochodzić sobie. A tu taka niespodzianka, pierwszy raz w życiu zbierałem mrożone
podgrzybki. Może niezbyt dużo, jakieś 50 sztuk nadawało się do słoiczków, reszta albo robaczywa, albo spleśniała. Nie mniej po koronoświrusie spacer przedni.