Rowerem nad zalew Chechło i do parku w Świerklańcu. Zimno, ale fajnie dość słonecznie i rześko.
Garść łuszczaków (widać, że małe kuleczki chciałyby jeszcze rosnąć), garstka
wodnichy późnej, ku mojemu zaskoczeniu świeżutki podgrzybeczek i w zdumiewająco dobrej kondycji
żółciak siarkowy.
Czyżbym znalazł pierwszy raz w życiu
gąski zielonki?
Jeśli tak to były to lichutkie pisklaki 😉