Dziś sprawdzaliśmy co słychać w okolicach Gorlic. Oczywiście w koszyczkach wylądowały mleczaje jodłowe. Pieprzników trąbkowych bardzo dużo, my zabraliśmy tylko garstkę do zupy grzybowej. Najbardziej ucieszyliśmy się z lejkowców dętych, jeszcze ich w tym lesie nie spotkaliśmy. Teraz przed nami sporo roboty, ale kiszone mleczaje to nasz przysmak.