Czary Bazylii zadziałały, buki obdarzyły mnie drużyną 15 Ceglastych Rycerzy. Jak się to mówi: "so i rosno"
Bazylia wczoraj nie tyle wykrakała, co wyszczebiotała mój sukces w bukach, za co serdecznie dziękuję, Danusiu. Pogoda nie pozostawiła mi wyboru, po zdalnym przepracowaniu dniówki wyrwałem w powiat gliwicki, celując w znane mi bukowe miejscówki. Zacząłem od młodych, ale dopiero w najbardziej niepozornej, wielkości boiska do siatkówki, znalazłem tego pierwszego i kolejne trzy. Potem poszedłem w stare buki, ale nic nie było, dopiero w znanym Dzidkowi młodym zagajniku i wokół niego zaczęło się mini eldorado. Wydłubałem tam 11 piękniejszych i brzydszych
ceglasi, przy tych brzydszych ślimaki były szybsze niż ja. Miejsce jest wilgotne, może to ma znaczenie. Efektywne zbieranie to jakieś trzy kwadranse, reszta z trzech godzin to spacer po lesie, który jest teraz szczególnie piękny. Na głównym zdjęciu ten pierwszy w laurze zwycięzcy.