Młody Werterze, There is no candies in the cooky shop. Obiecane bezy szczezły bezecnie... i bez-powrotnie 😉
Był jeszcze
smardz półwolny i
smardz półżywy (stożkowaty) 😀
Wycieczkę okrasiła mama-wiewiórka ucząca swoją pociechę z białą na końcu kitką ( nie wiedziałem, że młode wiewiórki tak mają) przeskakiwać między drzewami i czyniła to wielokrotnie by w końcu do skoku ją skutecznie zachęcić 🤗
Na zdjęciu
smardz półwolny i bezecne bezy (czyli
smardze jadalne-ale tylko przez ślimaki i robaki 😀)