Myślałby kto, że to koniec... w "życiu warszawy", sądząc po dzisiejszych zbiorach i sprzyjającej aurze [przecież nie było do tej pory, nawet 1-nej mroźnej nocy] to może tak jeszcze trwać do... ho, ho, ho.. zimy, której nie widać... ale to jest uważam, niepokojące, mnie wręcz nawet przeraża i dołączam to do ostatnio letnich anomalii pogody "różnej maści". A jak nam nagle zima "dokopie" to się nie pozbieramy i nawet Ruscy [sic] nam nie pomogą [z gazem] - bo amerykanie dają -dzą sobie radę, już bodajże drugą zimę z rzędu?.
Zbiory jak na załączonej ilustracji - uwagę zwraca... taaak
Kania "kaniowski" - no o tej porze roku to naprawdę uważam, ewenement, poza tym są nawet "młode".
Cieszmy się z tych darów natury/lasu ale szanujmy ją/je za te "cudowne zbiory różnych owoców" - popieram szczerze Tych, którzy opowiadają na wpisach o zbieraniu śmieci po "pseudogrzybiarzach". Też apeluję i proszę - zbierajmy, jak jest ku temu okazja - choć jedną butelkę plastikową, - bo z tym jest raczej, najgorzej [nie "rozłoży" się za Boga, nawet po naszym wieloletnim odejściu] - nie waży nic a ulży całemu stanowi i wizerunkowi. No to już jednak naprawdę koniec sezonu...
sam w to nie chcę wierzyć - pokaże następna niedziela: "ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas..."
Wszystkim entuzjastom i szczerym, czystym "zbieraczom" DARZGRZYB" aż do szczęśliwego końca ich... aury... nas. Najlepszego.
Pozdrawiam.
Grzegorz A.