Zgodnie z planem wyruszyłem przed 9-tą rano-za oknem mimo ładnie świecącego słoneczka jedynie 0 st. C. W dywanie z opadłych liści pomiędzy dorodnymi bukami znalazłem 4 niewielkie, ale za to zdrowiutkie
borowiki szlachetne. Spacerując po świerkowych młodnikach trafiłem na 6 szt. ładnych
ceglastoporych, kilka
kurek i kilka
opieniek. Zajrzałem też w znane mi od lat zapadliny i prawie już wyschnięte łożyska potoków-było warto, bo trafiłem tam ok. 40 szt. ładnych i zdrowych
rydzów. W lesie cichutko i przyjemnie, oprócz dwóch wiewiórek i kilku
saren nie spotkałem nikogo. Chodząc w ten szczególny Dzień pomiędzy drzewami po opadłych, zeschłych liściach częściej niż zwykle myślałem o tym, że wszystko przemija i jak szybko ucieka nasz czas... zaplanowane 3 h w lesie minęły i musiałem wracać do domu, ale ciągle pozostaję pod wrażeniem jesiennego, pełnego tajemnic Lasu. Pozdrawiam!