Niedziela - start grzybobrania o 11.30. W lesie tylko jeden starszy Pan z pełnym wiaderkiem
podgrzybków. W ciągu 1 h udało nam się zebrać w 2 osoby po 1 wiaderku
czarnych łebków - tym razem sporych rozmiarów. Wyszło po ok 80 sztuk na godzinę na osobę - grzybów zdrowych. Potem przerwa na przełożenie grzybów z wiaderek do skrzyneczki oraz na kanapkę, herbatę i zmiana lasu - najpierw długo nic ( widać było efekty sobotnich grzybobrań) a potem leśna droga i pełno wielkich
podgrzybków wzdłuż niej rosnących, niestety głównie robaczywych; te mniejsze na szczęście zdrowe i piękne trafiły do koszyka :) Po napełnieniu wiaderek po raz drugi wróciliśmy do auta aby zostawić w nim 1/2 jednego wiaderka i udać się na ostatni atak w kolejną, nową część lasu, gdzie niestety trafiały nam się tylko pojedyncze sztuki ocalałe z sobotniego najazdu grzybiarzy przez co średnia zmalała. Suma summarum zabrane pojemniki zostały w pełni wypełnione
podgrzybkami. Dodatkowo znaleźliśmy po 2
maślaki i 2
zajączki. Wypad uważamy za bardzo udany. Zbiorami podzieliśmy się z rodziną. Będzie co jeść zimą :)