Witam :) Po tygodniowej przerwie nadrobiłam zaległości w lesie. Ale przyznam się szczerze, że spodziewałam się bardziej spektakularnych zbiorów- liczyłam na wysyp z prawdziwego zdarzenia! Zaczęło się dobrze, bo kilka kroków w las i już były pierwsze, ładne
podgrzybki. A dalej rosły różnie- pojedynczo, w grupach, miejscami nie było nic; młode, stare, spleśniałe, zjedzone przez ślimaki i żuki- jednym słowem: co kto chciał! Nadal sporo robaczywych; o ile większość kapeluszy zdrowych, to dobre 80% nóżek robaczywych. Na zdjęciu zbiór dwóch osób po 2,5 h chodzenia. Ludzi trochę się kręciło. Zabawny był pan, który siedział nad pniakiem z opieńkami i popijał piwko, żeby robota lepiej szła. Pozdrawiam