Prawie 4 dni w Puszczy. O wysypie króla tych lasów, czyli
podgrzybka mówić nie można, ale grzybów ogólnie sporo, choć z powodu temperatur, większość zaczerwiona. Zdecydowanie za to był wysyp
maślaków. Już na wstępie zebrałam 180 sztuk malutkich, wielkości guzika od płaszcza, tylko na działce i obok. Gdyby wszystkie rosnące były zdrowe, miałabym nie lada problem z przerobieniem takich ilości, a i tak obierałam to to przez 6 godzin:-) zwłaszcza, że i
podgrzybków nazbierałam w piątek 2 kosze. Nie zawiodła też miejscówka
gąski zielonki, więc kilkanaście słoiczków marynaty mam. Trafiały się pojedyncze
borowiki,
kanie, znalazłam jednego
rydza, pokazuje się
wodnicha i jest też trochę
kurek. Ale
maślak rządzi, zwyczajny, pstry,
sitarz. Bardzo brakuje deszczu tym piachom Puszczy Noteckiej. W miejscach wilgotnych dało się też znaleźć pojedyncze
koźlarze, ale sytuacja jest schyłkowa, co zauważyłam nawet w czasie tych 4 dni. O ile w piątek znajdowałam dużo młodych okazów, to w poniedziałek już bardzo niewiele. Pogoda jak z końca suchego lata nie służy grzybom, niestety, ale za to sprawia, że spacery po lesie cudne. Poza jadalnymi, królują krowiaki.
Muchomorów,
gołąbków i innych "kwiatów" leśnych niewiele. Pozdrawiam leśne ludki.