Las cichy, bez ludzi, jak zaklęty. Mrówki jeszcze pracują. Ptaki nawoływują nerwowo. Znowu przy samej drodze piękny młody prawdziwek. W sumie 7. Inne prawusy pochowane w trawach. Miejsca na polanach puste! (chyba zimno wygoniło prawdziwki!) Młode kanie (11), parę kureczek, kolczaki, parę opieńków. 1 krawiec- dorodny, 1 siniak, 3 podgrzybki, trochę gąsek. W kolejnej miejscówce parę zaledwie kilometrów dalej grzybów zupełnie brak. Do wyliczanki "sztuk na godzinę" wliczyłam również ten czas parokilometrowego penetrowania moich ulubionych miejsc, mimo, że tam - za Osieckiem złamanego grzyba nie było!