Zbulwersowany negatywnymi doniesieniami pojechałem sprawdzić do dużego, świetnie znanego i różnorodnego lasu, gdzie normalnie zbieram ponad 40 gatunków grzybów jadalnych, a niejadalnych bywają dywany. Przeszedłem ponad 8 km w 4 godziny, przejrzałem wnikliwie "miejscówki" na
podgrzybki,
prawdziwki,
koźlaki,
opieńki itp. Tak źle na jesieni nie było od 35 lat!!! Kilkanaście
purchawek, 27
opieniek i jeden wymęczony
gołąbek. Z niejadalnych tylko kilka wiązek maślanki, jedna wiązka łuskwiaka nastroszonego, kilka sztuk cherlawej lisówki pomarańczowej i jeden
łuskowiec jeleni... no i nieomal wszystkie pieńki porośnięte drobnymi hubowatymi. Las opustoszały jakby w złej bajce zaczarowany przez czarnoksiężnika. Co może być przyczyną. Dwa podstawowe parametry grzybowe tj. temperatura - prawidłowa, wilgotność powietrza - dobra, podłoża znośna w większości lasu... A może ostatnia (z połowy września) słoneczna burza geomagnetyczna i docierające do ziemi zjonizowane cząsteczki plazmy zniechęciły grzybnię do aktywności i generowania owocników ? Może to przypadek ale mapa mapa intensywności plazmowej - najsilniejsza na północy, potem na Mazowszu a najsłabsza na południu, w dużej części pokrywa się z doniesieniami i prognozą wysypu grzybów. Na ile istnieje ten związek i jak długo potrwa - trudno ocenić. Jednak jako niepoprawny optymista wyruszam w przyszłym tygodniu, na kilka dni, na pogranicze Kujaw i Mazur.