Podobno nic się dwa razy nie zdarza, ale po raz drugi okolice Ornety okazały się szczęśliwe. Nie ma prawdziwków ani kozaków że o kurkach nie wspomnę. Trafiliśmy na
podgrzybki za którymi trzeba się nachodzić w przeciwieństwie do
opieniek, które występują gromadnie. Wczoraj były przelotne opady i jest szansa na drugi wysyp grzybów. Chociaż trudno powiedzieć że pierwszy zadziwił. Niestety, ale rok jak ktoś już wcześniej słusznie zauważył nie rozpieszcza miłośników grzybobrania. Trudno. Wszak nie jesteśmy politykami i nie ma kto nas dopieszczać. Pozdrawiam.