Wróciłam na "stare śmieci" tzn. do ulubionego lasu w Rydzynach. Amatorów grzybów w lesie bez liku, wszyscy narzekają, że nie ma grzybów, ale każdy coś tam w koszyku niesie. Po lesie chodziłam 4 godziny i dość skąpo, bo kilka
podgrzybków i
zajączków, trochę
kurek i 51
borowików różnej wielkości z czego 3-4 robaczywe. Na razie wysyp grzybów się kończy, bo prawie nie widać malutkich, ale przed nami wrzesień, więc bądźmy dobrej myśli, grzyby wrócą. Dziś z pośpiechu nie zrobiłam jak zwykle zdjęcia ułożonych grzybów, przypomniało mi się jak były już obrane i częściowo pokrojone, wtedy dopiero zrobiłam zdjęcie, które załączam. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy i proszę, nie niszczcie tych grzybów, których nie zbieracie, tak fajnie jak sobie rosną.