Wybrałem się do lasu koło 12 w południe. Wiekszosc moich miejsc obkoszona jak się spodziewałem, zosały nóżki po prawokach.. Coś tam nazbierałem mimo tego. Zostało mi moje magiczne mejsce i to co zastałem na miejscu przeszło moje oczekiwania.... Zbieram grzyby już 30 lat ale żeby uciekać z lasu z braku miejsca w koszu w ciągu 20 minut zbierania to historyczny moment w mojej grzybiarskiej karierze... 80%nóżek do wywalenia, 100% kapeluszy zdrowych jak ryba.... Dołącze zdjecie żeby nie było;-)