Zmiana lasu na typowo podgrzybkowy, sosnowy z domieszką dąbrowy. Niestety, o godz. 10 zbiera się niedobitki, jednak jeśli cały ranek pełzaliśmy w zagajniku za
maślakami, to mogliśmy mieć pretensje tylko do siebie. Jednak żle nie było - przede wszystkim
prawdziwki (zdjęcie) i sporo podgrzybkowej młodzieży, nie nadszarpniętej jeszcze lokatorami. W dabrowie zbierano przed nami
prawdziwki, ja znajdowałam je głównie pod sosnami, w bardzo mokrym mchu. Trafiło się nawet kilka
rydzów, parę
kurek i....
maślaki, na które nie mogę już po prostu patrzeć. Na szczęście oprócz
maślaków zwyczajnych znajdowałam też sporo żółtych, które moim zdaniem są smaczniejsze. Niestety, zauważyłam w lesie zrytą ściółkę i poniszczone grzyby niejadalne, jakby przez las galopowała co najmniej husaria. Aż wstyd tłumaczyć dzieciom, że zrobili to grzybiarze a nie chore na wściekliznę stado dzików.