Dzisiaj pojechałam na grzyby do Ojcowa. Las typowy dla okolic Krakowa czyli buk, dab, sosna i brzoza. 7.30 rano, dużo grzybiarzy jakby nagle przypomnieli sobie o grzybach. Mnóstwo młodziutkich ślicznych
podgrzybków, apetycznych
borowików i usłane runo golabkami rożnej maści, najwiecej zielonych. Bardzo szybko zapelnilam koszyk a z braku miejsca wykorzystałam zawieruszona w kieszeni siatkę. Niepocieszona musiałam przerwać grzybobranie z postanowieniem powrotu jutro z większym koszem. Do domu ze mną pojechały 130
podgrzybki, 21
borowiki, 18 piaskowe ( ja je uwielbiam lecz zauważyłam ze ludzie nimi gardza), 25
rydze, 12 brzozakow i ponad dwa kilo maslaczkow I
kurek. Ten duzy kapelusz na fotce to
borowik, calkiem zdrowy.
Zycze wszystkim duuuuuuzo grzybow, wysyp w toku.