Brak wolnego czasu w dni powszednie powoduje, że moje leśne wycieczki odbywam zwykle w niedziele lub w sobotnie poranki. Czasem zdarza mi się wpadać do lasu parę minut przed zamknięciem tzn. ok. godziny 20:30 :) Gdy wracam po ciemku moi domownicy pukają się zwykle znacząco w czoło palcem wskazującym, co stanowi już wystarczający komentarz;) taką właśnie rundkę zrobiłem sobie wczoraj i w zapadających ciemnościach w ciągu kwadransa zebrałem 12
prawdziwków i 2
ceglaki. Dziś będąc w pracy od godz. 6 rano dręczyła mnie tylko jedna myśl... walczyłem ze sobą jakieś 3 h, niestety (albo i stety;) uległem i ok. 9 ej już jechałem w stronę moich grzybowych pól. Szósty zmysł mnie nie zawiódł i po godzinie chodzenia miałem już pełen koszyk! W pracy zapowiedziałem się z powrotem ok. 13 ej, więc nie rozmyślając długo popędziłem do auta i opróżniłem koszyk żałując, że nie mam pod ręką drugiego, który został w domu. W ciągu prawie 4 h trzykrotnie zapełniłem kosz a do domu wróciłem bogatszy o ok. 180
borowików szlachetych i ponad 60
ceglastoporych. Warunki pogodowe powodują, że robactwo zwarło szyki i już zaczęło ofensywę, dlatego ok. 15-20% grzybów nosiła już ślady tej kampanii, ale na razie niewielkie, w ekstremalnych przypadkach nóżkę zakopywałem wtedy w ściółce a kapelusik hop do koszyczka :) Obawiam się, że jak tak dalej pójdzie, to w najbliższy weekend tylko jeden na jakieś 3-4 grzybki będzie nienaruszony. Moim współpracownikom dziękuję za wyrozumiałość (i tak pewnie mają mnie za wariata;)) a Was Wszystkich z Adminem na czele pozdrawiam z najbardziej grzybodajnego obecnie województwa w Naszym Kraju! :) Zdjęcie marne, ale robione na"szybkosci", bo byłem już spóźniony; () następnym razem bardziej się postaram, Słowo Grzybiarza :)