Witam wszystkich bywalców Mam za sobą kolejną niedzielną wycieczkę do lasu i muszę powiedzieć, że coś się rusza! Chociaż jest pierońsko sucho to w stosunku do minionego tygodnia widać różnicę gołym okiem. Pojawiła się szeroka gama grzybów trujących, których w minioną niedzielę widziałam może ze dwie sztuki! Również wszędobylskie
zajączki napawają coraz większym optymizmem; choć trudno było je wypatrzeć, bo ich kapelusze idealnie wpasowały się w tło liściastej ściółki dębiny i buczyny. Niestety okazało się, że 90% znalezionych
zajączków miała już swoich lokatorów a szkoda, bo o tej porze roku cieszą nawet takie niepozorne
zajączki. Jeśli chodzi o
kurki, to dopisały ale chyba następnym razem zabiorę ze sobą pazurkowe grabki, które ułatwią przeczesywanie liści :) Na samym już końcu (ku wielkiej radości) wlazłam na pięknego
prawdziwka :) i jeszcze malin pojadłam bo wiadomo: te z lasu smaczniejsze niż z ogródka! (Podana przeze mnie ilość grzybów jest zaniżona ale przecież nie ma sensu wpisywać kilkuset znalezionych
kurek) Pozdrawiam serdecznie