duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Jupiiiii🤣 do trzech razy sztuka! Przepraszam za tę niczym nie skrępowaną radość, ale cieszę się jak szczypiorek na wiosnę, bo to moje pierwsze w życiu wiosenne grzyby! Po dwóch pustych przebiegach w lasach bardziej nizinnych wybrałem się w Beskid żywiecki do lasu, który znam dość dobrze i który nigdy nie wypuszczał mnie z pustymi rękoma. Dwugodzinna wycieczka zaowocowała 4 ceglasiami, półmetrowym porożem i niecodziennym spotkaniem, o którym dalej… Las mieszany głównie świerk, jodła, buk. Prawie wszystkie ceglastopore w niższych partiach lasu i wszystkie dość blisko potoku.
Czyż można było zacząć tydzień lepiej😉? Każdy z nas ma taki las, który lubi najbardziej i który nigdy nie zawodzi. Ja mam taką górkę nieopodal Kocierza, po której uwielbiam się wspinać i która zawsze mnie zaskakuje. Tym razem pełen werwy 8 rano wybrałem się na małą wspinaczkę w miejsca tętniące borowikami ale w sezonie właściwym, nie bardzo wiedziałem czego można się tam spodziewać wiosną… Niższe fragmenty lasu zupełnie odpuściłem i od razu udałem się w miejsca znacznie wyżej położone. Tam jednak rozczarowanie, pierwsza i druga miejscówka zupełnie pusta, a zbliżając się do trzeciej (zresztą mojej ulubionej, bo tam znalazłem kiedyś swojego największego w życiu prawdziwka) nagle stanąłem jak wryty, bo niespełna dwa metry ode mnie zauważyłem wtuloną w liście i stary spróchniały pień maleńką sarenkę. Z pewnością zdjęcie tego nie oddaje, ale zmieściła by się na moich dwóch dłoniach. Leżała prawie nieruchomo, nie podjęła próby ucieczki zapewne dlatego, że jeszcze nie porusza się jeszcze zbyt sprawnie, a już na pewno nie bez sarniej mamy. Oczywiście od razu zdałem sobie sprawę, że nie jestem tu osobą pożądaną, zwłaszcza że oddech małej sarenki był wyraźnie przyspieszony, pozwoliłem sobie na bardzo szybkie uwiecznienie tego spotkania jednym zdjęciem i spokojnie wycofałem się będąc niemal pewnym, że sarnia mama gdzieś z oddali obserwuje całe zajście i niebawem powróci do maleństwa. Wycofując się i jednocześnie starając się nie narobić przy tym zbędnego hałasu, dotarłem do ścieżki na brzegu której bez żadnej gracji po prostu z mieszaniny ziemi i piachu wyrastał sobie mój pierwszy wiosenny ceglaś! Starając się go z grubsza oczyścić z nadmiaru pyłu, dosłownie trzy metry dalej kolejne znalezisko, tym razem nie grzyb, a piękne poroże… kto wie może tatusia rzeczonej wcześniej sarenki😉. Tak czy siak, wszystkie trzy znaleziska w odstępie kilku minut usatysfakcjonowały mnie do tego stopnia, że śmiało mogłem już wracać z tarczą do samochodu💪. Byłem jednak zbyt blisko moich kolejnych miejscówek, żeby tam nie zajrzeć, więc pomaszerowałem dalej w górę. Niestety niczego już w wysokich partiach góry nie znalazłem. Skietowałem się w dół moją ulubioną ścieżką wzdłuż górskiego strumienia napawając się widokami i śpiewem ptaków. Dosłownie na samym już dole, na wypłaszczeniu, gdzie wilgoci w glebie było znacznie więcej niż w górze znalazłem kolejne trzy ceglaste z czego 2 dość spore. Kocierz nie zawiódł! Sezon rozpoczęty!😂