duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Jodła, buk, sosna, grab, dąb. . W lesie mokro, nawet bardzo mokro po wczorajszych opadach. Trzeba uważać żeby nie zjechać w dół 😁. Grzybów niewiele, w niezbyt dobrej kondycji. Zebrane : prawdziwki, koźlarze pomarańczowe, babka, podgrzybki, maślaki i borowik sosnowy + 20 kurek, których do statystyki nie dodałam. Ludzi , jak na sobotę niewiele. Zapewne pogoda odstraszyła ich skutecznie. Szkoda, bo w niektórych miejscach rosły taaaakie cuda, że można było stać i patrzeć 🤗
Dawno o swoich potyczkach podjazdowych nie pisałam, bo i pisać o czym nie było, a i wstyd, bo może wojowie pojęci byli, ale w niezbyt dobrej kondycji. Po świętokrzyskich podbojach, chciałam swą taktykę 😉 na górskich terenach wypróbować. Uzbroiwszy się w sprytny sztylecik, ruszyłam na tereny wroga. Szlachta tym razem dobrze się przygotowała. Rowy napełniła wodą, chrustem i patykami pułapki kryjąc. W układy weszła z kozakami, którzy wręcz nieziemsko urodziwi byli, czerwienią barwiąc swe stroje. Byli oni wyszkoleni, dobrze w chaszczach poukrywani, wyprostowani i do walki gotowi. Nieco gorzej z kondycją szlachty było. Jako, że z zamiłowania do wypitku słynie , cześć ich gęby wręcz nieprzyzwoicie umoczywszy, w liściach poległa, na nogach ustać nie mogła. Giemkowie, jak to giermkowie, młodzi, to i swawolni, miast na czatach stać, po lesie brykali, gaciami żółtymi świecąc. Jeden z nich, słusznej budowy, ukryć się w ostatniej chwili chciał, ale zadek spory spod gałęzi wystawał, wobec czego do niewoli się dostał. Jako, że niewiasta że mnie ciekawska i na piękno łasa i szkice do kroniki sporządzić chciałam , mało do podchodów się przykladałam, za wszelką cenę przy tym równowagę zachować usilowałam. Małżonek jegomość w tym czasie atamanów kosił i szlachtę okowitą spojoną. Mam nadzieję, że przytyków czynił nie będzie, że miejsce niewiasty w kuchni , a zajęcie godne, to dzierganie serwetek 😆. Oj, niezbyt szlachetne by to było. .. Wyprawa zakończona sukcesem nie była, ale też na tarczy nie wróciliśmy. Jedna rzecz mnie frapuje, piosnka mnie się przyczepiła : piejo kury, piejo, ni mają koguta. Dalibóg, nie wiem, co mi się w tej głowie roi i skąd takie zaśpiewki do mnie przychodzą 😂. A teraz, po przerobieniu 4 kg papryki, ugotowaniu osołu i upieczeniu żeberek w miodzie na obiad niedzielny, na jutrzejszą wyprawę się szykuję. Oby pogoda dopisała, bo po lesie mam zamiar pohasać 😄. Miłej niedzieli 😘 . Aha, musiałam taką fotę główną wstawić, nie że względu na sztylecik 😉, ale że względu na wielkość muchomora czerwonego - bo jako żyję, takich olbrzymów (cuuudów) nie widziałam 😍