Po przeczytaniu doniesienia Wincentego popędzilam w deszczu do lasu, ale z podwózką. I cooooooo?. Nie ma.Po lasem samochody już stały, ale w lesie cisza, myślę sobie wyzbierali, a tu nie, prawdziwki zrobiły sobie urlop. Grzybiarze pewno poszli dalej w górę. Idąc do lasu obiecałam sobie, że zbieram tylko prawe, nie będę chytrzyć na inne grzyby, a tu sprawa jest inna, brałam wszystkie co były zdrowe i ładne i tak troszki się uzbierało. Teraz ulga, i będzie czas na inne prace w ogródku. Nic nie może wiecznie trwać. Ale pięknie było i to wystarczy, czekam na pełnię w sierpniu. Darz Grzyb, Darz La.