Nieco ponad 1 godz. w lesie z dominacją buka z dodatkami. Po 5 dniach prawie bez deszczu, w tym samym miejscu, widać już różnicę: ściółka wysuszona, trzeszcząca pod butami, a i gołąbków i mleczajów, których był tu wysyp, znacznie mniej. Tym niemniej można nadal sporo nazbierać w godzinę - i to nie tylko większe (zwykle zaczerwione), ale i całkiem młode owocniki dobrych gołąbków i nie tylko. Zebrałem:
- gołąbki zielonawe - 24,
- gołąbki zielonawofioletowe - 6,
- gołąbki wyborne (prawdopodobnie) - 7,
- krasnoborowik ceglastopory - 1,
- koźlarek grabowy - 1,
- muchomor czerwieniejący - 3.
Uzbrojony w nowy, świeżo wyciągnięty z opakowania nożyk (od razu na portalu na A. zamówiłem 2 sztuki, żeby oszczędzić na kosztach przesyłki, a przecież wiem, że i tak wcześniej czy później zgubię;), wyskoczyłem na szybko na odkrytą 5 dni temu miejscówkę, gdzie pierwszy raz znalazłem 5 dni temu gołąbki zielonawe, i miałem nadzieję, że wyrosły już nowe. I nie pomyliłem się - było sporo, w tym malutkie i jędrne. Dziś zbierana była tylko gołąbkowa "elita": zielonawy (podawany przez źródła jako najsmaczniejszy wśród gołąbków), zielonawofioletowy (wg mnie znakomity) i wyborny - tu jest kłopot, bo nigdy nie mam pewności, czy to on, ale staram się zwracać uwagę na cechy rozpoznawcze. W gratisie trafiły się też 2 rurkowce, których tutaj się całkiem nie spodziewałem. |