Doniesienia z ostatnich 5 dni w promieniu 40km od pierwszego na liście

wtorek 18.WRZ 2018
tazok
doniesień: ≥200
(70/h) Ceglasie - dziesięć kwintali z hektara, podgrzybki i prawdziwki - takie rarytaski jak na foto - też nie odpuszczają - tak więc dzisiaj leitmotivem będzie bajka o Alicji w krainie ceglasiów......
... szerzej o tym grzybobraniu ... ..... ech tam o Alicji.... gdzie mi tam do tej ślicznej dziewuszki - będzie thriller o ciężkiej drodze Tazoka do grzybowego areału. Słuchajcie grzyboświrki, oto przepis / formuła / jak napełnić koszyki. Po pierwsze kosz musi być duży, z małym tazokowym pizdrykiem nie ma po co wchodzić do breńskich lasów, po drugie jak już wejdziecie do lasu - generalnie jest to teraz zupełnie obojętne w którym miejscu do tego lasu wejdziecie to nie rozglądajcie się za ładną ściółką, omszonymi polankami i przydrożnymi skarpami. Algorytm postępowania jest następujący: ( jako podmiot domyślny tego eseju wystąpi Tazok - aplauz proszę :) ). Tak więc: wchodzę w las, idę ścieżką kilkaset metrów i rozglądam się za gęstwiną w którą nikt normalny nie wykombinował, żeby włazić. Jest - idealna - po lewej: stromo jak fix, choinki tak mają ze trzy metry w kapeluszu, kupa jeżyn, samosiejki buków, sadzonki jodeł do pasa, trochę zeschniętych świerków. Prędkość marszu 500 metrów na godzinę. Pierwsze pajęczyny odgarniam z twarzy i ściągam z policzka wystraszonego pająka. Drugie pajęczyny i trzecie, jest dobrze. Pierwsze zadrapanie od suchej gałęzi - ofiary muszą być jak nie w sprzęcie to w ludziach, w końcu nie da się iść na dwóch nogach, trzeba pod choinkami przejść na czworakach. Podmiot domyślny schodzi do parteru, za kołnierzem pełno suchych igieł sypiących sie kilogramami na podmiotowy łeb, kolą jeżyny, gałęzie drapią - zupełny koszmar minionego lata. Wyglądam jak po walce ze wściekłą kotka, złorzeczę pod nosem i kiedy po cichu myślę o podwinięciu ogona i powrocie do jakiejkolwiek ścieżki - wtedy otwarł się przeze mną sezam, patrzę jak Kwinto na rozprutą kasę pancerną breńskiego młodnika. Pełną kasę :). Eden, Mekka i Ziemia Obiecana w jednym. Stoi przede mną nieprzeliczona armia borowików. Czekały na Tazoka i się doczekały. A było to dzisiaj popołudniu. Na pięciu arach lasu, nie więcej. Uciekłem stamtąd wypełniwszy koszyk, plecak i koszulką z zawiązanymi rękawami. Jeszcze tylko OPR od Sznupoka i do roboty, czyścić, kroić, siekać. I po co mi to było, Po co ??. Pozdrawia Podmiot Domyślny :)
dzisiaj
latarnik (bez logowania)
doniesień: ≥13
(0/h) tylko zdjęcie
2024.4.20 11:26
dodaj grzybobranie
    • Chytra Merry #372 · Latarnik, ale dajesz czadu, no i muszę do lasu, a psota, deszcz ze śniegiem, a jak są i czekają na mnie?. Pozdrawiam i gratuluję, bo uroda bajka, aż chytrosć mnie naszła. 20.4 13:30
    • Majeczka #52 · Brawo oko cieszy, chętnie by sie zjadło ale u nas w wlkp pusto. Pozdrawiam 20.4 15:27
    • tazok #300 · No pięknie 😊 20.4 15:42
    • +dopisek (po zalogowaniu)
wczoraj
Darek_NN (bez logowania)
(1/h) Kwietniowy borowik sosnowy. Chyba wyrosl jeszcze pod koniec cieplych dni.
2024.4.19 15:54
dodaj grzybobranie
przedwczoraj
młody_piernik
doniesień: 1
(5/h) Zachęcony ostatnimi doniesieniami o pojawieniu się pierwszych grzybów letnio-jesiennych, udałem się na wyprawę do pobliskich Radostowic, gdzie, ku mojemu zaskoczeniu, natknąłem się na dwie rodzinki maślaków żółtych :). dodaj grzybobranie