Doniesienia z ostatnich 5 dni w promieniu 40km od pierwszego na liście

sobota 21.LIP 2018
Paweł-Tarnów (bez logowania)
doniesień: ≥12
(5/h) Po kilka kozaków babka, ceglaków, prawdziwków, po kilkadziesiąt kurek, kolczaków i rydzów...
2018.7.22 22:08

... szerzej o tym grzybobraniu ... Cel dzisiejszej (właściwie to wczorajszej) wycieczki umiejscowiony był blisko 850 metrów powyżej miejsca gdzie zaparkowałem samochód, na wysokości 1557 m npm, Pilsko. Oczywiście nie byłemsam tak daleko od domu, byłem w towarzystwie czcigodnego Pana Tazoka - Pierwszego Tego Imienia. "Kiedy wyszli na wyniosłość drogi, oczom ich ukazał się las". Ktoś powie "Idą na górę, to po... (co) im las? "Przewróć stronę";-)) O, kur... ki, ceglaki, prawdziwki, kozaki, bo gdzie dwóch grzyboświrków, tam każda droga prowadzi przez las. Już przy samochodzie okazało się, że na dwóch "prawdziwych" grzybiarzy, mamy tylko jedną papierową torebkę na zakupy i to dzięki Sznupokowi, która wrzuciła ją Tazokowi do bagażnika. Na szczęścia było to sobota przed wolną niedzielą, więc większość wracała z zakupami;-P. Jedno jest pewne, ale to już pewnie zauważyliście, zima się skończyła, bo nie ma zdjęcia bałwana;-D. Jednak nie wiem jak długo to potrwa, bo przerośnięte opieńki w lipcu, mogą nie wróżyć nic dobrego... sierpniowego bałwanka???:-)). Muchomor też musiał być jadalny, skoro jaszczurka broniła go tak zaciekle. Większość grzybów znalazł oczywiście "miejscowy", ale zbieraliśmy obaj dla mojego kolegi, więc nie zapisywałem kto ile znalazł. Maciek znalazł swojego pierwszego w życiu "alpejskiego" maślaka pstrego;-), na wysokości 1530 m npm. Za to poniżej 800 m npm zaczęło się "eldorado" kurkowo-kolczakowo-rydzowe, większość młodych. Kolo parkingu udało się jeszcze zrobić zakupy przed wolną niedzielą, górskie serki "skrzypiące" na zębach:-) i na próbę żurawinę w miodzie... lepsza od sklepowych słodyczy. Chcę podziękować Marzenie za słoiczek rydzów i za "przejęcie obowiązków Maćka w domu, dzięki czemu mogliśmy się spotkać i "pospacerować", oczywiście Maćkowi za super wycieczkę i extra 9 godzin. Na koniec jednak muszę przeprosić kontrahentów Maćka, za to, że przez tyle godzin "trzymałem" Go poza zasięgiem sieci komórkowej. Jako dowód, że to moja wina, a On robil wszystko żeby złapać zasięg, załączam zdjęcie Maćka na drzewie, szukającego zasięgu... i tak co kilkanaście metrów;-P.