Doniesienia z ostatnich 5 dni w promieniu 40km od pierwszego na liście

sobota 8.SIE 2020
Mohican
doniesień: 3 / 3🏆
(30/h) Zachęcony fajnymi poniedziałkowo/wtorkowymi opadami i ciepłymi wieczorami w kolejnych dniach, postanowiłem chwilę odczekać i sprawdzić czy coś się ruszyło już wreszcie naprawdę (oczywiście poza kurkami;-)) w warmińskim lesie. Pomimo soboty i wyruszenia na grzyby dopiero o 8:00 rano (a było nie siedzieć przy ognisku do 2 w nocy!) przez całe 5 godzin nie spotkałem w lesie ani żywej duszy! Czyżby zniechęciła brać grzybiarską lekko za wysoka temperaturka, przyjemna duchota i pot cieknący po plecach ciurkiem, chmara milusińskich strzyżaków i gzów czy może generalna marnozja w wyborze innych grzybów
... szerzej o tym grzybobraniu ... poza wiecznie żywym kurnikiem?! No jeśli tak, to rozumiem, bo to wszystko prawda. Co prawda zaczynają się pokazywać jedne z moich ulubionych: mochowiki (dziadek zawsze mnie uczył, że te grzyby to mochowiki, i tak się przyzwyczaiłem i nauczyłem, ale zgodnie z atlasem to maślaki pstre)- ok 20 szt znalezionych, ale zabrane może 3-4 najmłodsze, reszta z lokatorami. Dodatkowo 6 pięknych młodych prawusów, wszystkie praktycznie na drogach leśnych lub tuż przy, ale po prostu totalna miazga w środku. 2 czerwone łebki też młode, ale w 3/4 obżarte przez ślimory (ledwo można było rozpoznać, że to są koźlarze). Ze 2-3 rodzinki maślaka zwyczajnego i modrzewiowego, ale też w większości stare kapcie lub z darmową mięsną wkładką. Kilkanaście kołpaków po drodze, ale jakoś nie mogę się do nich przekonać i nie zbieram (ale i tak sprawdziłem 1-2 z ciekawości i dla odmiany, a tu ci niespodzianka: całkowite sita;-)) choć pamiętam, że babcia robiła w occie i dziadek zawsze chwalił, że smaczne... Jedynie kurniki nie zawiodły, wszędzie sporo młodych kurczaczków a dodatkowo prawie zawsze w towarzystwie kilku starszych, dorodnych kur, bym nawet powiedział, że jakiś bliskich kuzynów naszej kureczki: pieprzników olbrzymich!;-) Koszyk 5-6 L pełen po brzegi żółtego złota, ale już zaczynałem na siebie klnąć pod koniec grzybobrania, bo wiedziałem, że później ktoś to wszystko będzie musiał przebrać i oczyścić, ale i tak nie umiem się opanować w trakcie i zawsze jest tylko jeszcze ten jeden ostatni buczek i już na pewno tylko ta jeszcze jedna ostatnia polanka i już naprawdę koniec i chowam scyzoryk do kieszeni!;-) Tak więc podsumowując, jeśli ktoś się nastawi na kurki to na pewno się nie rozczaruje, natomiast z innymi grzybami to ciężka sprawa. Przyjdzie nam jeszcze poczekać trochę na nasze ukochane prawusy i dorodne kapelusze dumnie wystające spod liści, ale mam nadzieję, że to już naprawdę za chwilę! Howgh!